Forum opowiadania Strona Główna


[FF] FMA- ciąg pośredni

 
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu    Forum opowiadania Strona Główna -> Teksty niezakończone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mara
Praktykanci



Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Nie 1:15, 27 Sty 2008    Temat postu: [FF] FMA- ciąg pośredni

Część 1 "przebudzenie"
<ze>
<ostrzegam>

Miasto podziemne, godzina 21(umownie)
Kazał jej iść. Powiedział, że zniszczy to miejsce... Minęło pięć minut i nie rozległa się nawet najskromniejsza eksplozja. Rose puls skoczył gwałtownie, tak mocno, że wstała i zbiegła na dół. Wpływ impulsu...
Czy zgubny, raczej nie. Jej kroki odbijały sie głośnym echem w co jakiś czas dopełniały je odgłosy pękania jakiegoś stropu. Wpadła znów na dziedziniec miasta i dach w jednym z opuszczonych domów zawalił się z donośnym łoskotem. Nie powstrzymała się od krzyku. Nie zareagował, echo minęło i zapadła złowieszcza cisza. Stęknęła cicho i pobiegła w stronę tego miejsca.
Przywitał ją tym razem niebieskawy, oślepiający blask. Zmrużyła oczy i zobaczyła znikającą sylwetkę, w której rozpoznała warkoczyk, lekko unoszący sie pod wpływem wyładowań energii. Krzyknęła, było jednak już za późno. Edward zniknął.
Od razu podbiegła do dziwnego Kręgu i dostrzegła leżącą tam drobną postać. Chłopiec wyglądał na 10 lat, może mniej, trochę go przypominał... coś jak brat. Dziewczynie od razu jedno przyszło na myśl.
-Al...?- spytała cicho raczej siebie niż jego.

Obudził się. Powoli, ospale otworzył oczy zastanawiając się dlaczego to łóżko jest takie twarde. I wtedy wróciły do niego wszystkie wydarzenia. Zerwał się błyskawicznie na równe nogi, zachwiał i zaczął rozglądać za bratem. Nie było go. I jej też nie było. Klęczała za to obok jakaś obca dziewczyna, nie zwrócił na nią jednak większej uwagi.
-Braciszku?- spytał cicho, potem powtórzył już krzycząc. Potwierdziły się jego obawy. A plan był idealny... Nie zauważył, kiedy padł na kolana i zaczął uderzać pięścią o ziemię. Raz, drugi, trzeci... w końcu skóra na kostkach pękła i poczuł silne pieczenie. Ostatnie uderzenie zostawiło krwawy ślad na posadzce... Zacisnął powieki czując, że już się nie powstrzyma. Ukrył twarz w dłoniach i zaczął cicho przeklinać samego siebie za to, do czego doprowadził.

Już wiedziała, kim był chłopiec i domyślała się, co Edward zrobił aby maluch znalazł się w tym miejscu. Uderzał wściekle pięściami o podłogę, Rose przyglądała mu się pusto. W końcu zaczął płakać, słyszała jego ciche łkanie, odbijające jej się natarczywie w umyśle. Przytuliła go właściwie mimowolnie i pogłaskała lekko po głowie. Wtulił się na moment i lekko ją odepchnął aby otrzeć łzy, przyjąć bojowy wyraz twarzy i spytać:
-Kim jesteś?- głos mu drżał. Spojrzała na niego i wymusiła uśmiech.
-Rose. Znałam twojego brata.
-Kłamiesz. Nigdy ciebie nie widziałem- chciał chyba coś powiedzieć, ale głos mu się łamał. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona.
-Który mamy rok?
-1910...

Nie wiedział dlaczego, ale spojrzała na niego bardzo zdziwiona. Odpowiedział podobnym spojrzeniem.
-Coś mnie ominęło?
-5 lat wędrówek z twoim bratem.
-Nie wierzę ci. I przestań o nim...- nie był w stanie mówić dalej.
-Al, ja...- przerwał im głośny huk w dalszej części sali.
-Chodźmy- powiedziała stanowczo łapiąc go za rękę.
-Ale ja...
-Po prostu chodź- głos miała stanowczy. Nie opierał się, zresztą nie widział w tym większego sensu. Biegł niezbyt szybko co jakiś czas szarpnięty przez dziewczynę kiedy za bardzo zwolnił. Chyba się bała źródła huku.

********
Sala przesłuchań, godzina 22.13
-Kim jest ten chłopiec, z którym przyszłaś?
Porucznik Hawkeye nie miała najlepszego humoru, całe przesłuchanie już wliczało jej sie w nadgodziny nadgodzin. W ramach tych pierwszych miała wrócić do domu 2 godziny temu.
-To jest...- Rose zawahała się- to jest Alphonse Elric.
-Panienka sobie żartuje, prawda?
-Ale ja jestem Elric.
-To gdzie twój brat?- spytała porucznik już nieco łagodniej, chyba go polubiła. On jednak spochmurniał jeszcze bardziej(wcześniej zachowywał stan w miarę beznamiętny) i powiedział cicho:
-Nie ma go.
-Zniknął- powiedziała Rose zanim Hawkeye zdążyła o cokolwiek spytać- prawdopodobnie prawdopodobnie się zamienili i to miało coś wspólnego z alchemią, ale mały nic nie pamięta. Cofnął się o 5 lat.
-Ale o co chodzi z tymi pięcioma latami?- spytał chłopiec zdezorientowany.
-Mamy rok 1915, ty jesteś piętnastoletnim bratem Stalowego Alchemika.
Nie wiedział co powiedzieć. Otworzył usta w niemym geście i spojrzał zszokowany na Rose, która tylko kiwnęła mu głową.
-Zabierzcie go do szpitala, z Rose muszę jeszcze porozmawiać na temat porwania.
Alphonse wstał i dał się poprowadzić jednemu z żołnierzy. Po drodze spojrzał jeszcze na Rose, która znów wymusiła uśmiech i powiedziała w miarę pogodnie:
-Będzie dobrze.
-Nie będzie- mina jej zrzedła pod wpływem jego mroźnego tonu- nic nie będzie takie, jak kiedyś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Giname
Mistrz mroku - Władca forum



Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Szczecinek

PostWysłany: Pią 15:35, 08 Lut 2008    Temat postu:

O!
Pierwszy ff. Fma znam tak z grubsza i praktycznie nie znam zakończenia, więc nie wiem jak tu z kanonicznością, choć Al bardzo prawdopodobny.
Pod koniec to wszystko jakoś tak za gładko poszło z panią porucznik.
Wypowiedzieć powinna się Freya, bo się bardziej zna, ale ma forum głęboko.
Zdarzały się błędy, później powinnam wypisać. Często zjadasz spacje przy myślnikach.
Ogólnie jestem na tak i czekam na ciąg dalszy, bo będzie prawda?

EDIT: Błędy:
Cytat:
Miasto podziemne, godzina 21(umownie)

godzina: 21.00
Cytat:
Minęło pięć minut i nie rozległa się nawet najskromniejsza eksplozja.

Niby nic, ale lepiej brzmiałoby najmniejsza.
Cytat:
Jej kroki odbijały sie głośnym echem w co jakiś czas dopełniały je odgłosy pękania jakiegoś stropu.

i a nie w
Cytat:
Wpadła znów na dziedziniec miasta i dach w jednym z opuszczonych domów zawalił się z donośnym łoskotem. Nie powstrzymała się od krzyku. Nie zareagował, echo minęło i zapadła złowieszcza cisza. Stęknęła cicho i pobiegła w stronę tego miejsca.

Niby sensu można się domyślić, ale brzmi jakby dach nie zareagował.
Cytat:
Zmrużyła oczy i zobaczyła znikającą sylwetkę, w której rozpoznała warkoczyk, lekko unoszący sie pod wpływem wyładowań energii.

u której rozpoznała
Cytat:
Uderzał wściekle pięściami o podłogę, Rose przyglądała mu się pusto.

To "pusto" brzmi dziwnie i chyba poprawnie nie jest. Dałabym tępo, albo coś w tym stylu.
Cytat:
Kłamiesz. Nigdy ciebie nie widziałem

Cię, ciebie tez jest niby poprawnie, tyle że gorzej brzmi.

Cytat:
Biegł niezbyt szybko co jakiś czas szarpnięty przez dziewczynę kiedy za bardzo zwolnił. Chyba się bała źródła huku.

Biegł niezbyt szybko, co jakiś czas szarpany przez dziewczynę, kiedy zwalniał. Chyba bała się źródła huku.
Cytat:
Porucznik Hawkeye nie miała najlepszego humoru, całe przesłuchanie już wliczało jej sie w nadgodziny nadgodzin. W ramach tych pierwszych miała wrócić do domu 2 godziny temu.

Po humoru postawiłabym kropkę. Się. Liczebniki piszemy słownie, czyli dwie godziny temu.
Cytat:
-To jest...- Rose zawahała się- to jest Alphonse Elric.

- To jest... - Rose zawahała się. - To jest Alphonse Elric.
lub
- To jest... - Rose zawahała się - ...to jest Alphonse Elric.
Cytat:
-Zniknął- powiedziała Rose zanim Hawkeye zdążyła o cokolwiek spytać- prawdopodobnie prawdopodobnie się zamienili i to miało coś wspólnego z alchemią, ale mały nic nie pamięta. Cofnął się o 5 lat.

Po spytać kropkę i prawdopodobnie już z wielkiej i bez powtórzenia. Znowu liczebnik.

I zapraszamy do innych tematów i komentowania innych utworów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Giname dnia Sob 0:52, 09 Lut 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mara
Praktykanci



Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pon 23:22, 11 Lut 2008    Temat postu:

Ciąg dalszy.
Dla mojego psa za to, że tak nie gubi kłaków.
Aż tak...

- Nie rozumiem- powtórzył tępo po raz chyba trzeci przerywając Mustangowi jego opowieść o wydarzeniach sprzed dwóch lat.
- Czego tym razem?!- jęknął generał patrząc na chłopca. Jego spojrzenie wyraźnie pokazywało, że nie ma ręki do dzieci.
- Zdaje mi się, że potrzeba mu czasu- Hawkeye spojrzała na Roya surowo- powinieneś to pojąć, te dwie godziny absolutnie nic mu nie przyniosły.
Westchnął ciężko. Spojrzał na chłopca o maślanych oczach, który patrzył na niego niemal bezrozumnie. Co innego widać mu się teraz kołatało w głowie, a Mustanga to jakoś nie dziwiło...
Machał nogami w powietrzu patrząc bezmyślnie na bruneta w mundurze, który objaśniał rzeczy niestworzone. Al zrozumiał jedno- jego brat był w wojsku.
- Pani Izumi się nie ucieszy- mruknął pod nosem. Stwierdzenie, że był jakby nieobecny byłoby zbyt delikatne, chłopak całkiem odpłynął w myślach.
- Nigdy go takim nie widziałam...- powiedziała Riza lekko zdziwionym tonem. Żal jej było Al'a, na dodatek nie wiedzieli jak sobie z nim poradzić. Żył jakby we własnym świecie. Edward całkiem inaczej by zareagował, ale ten mały zawsze był bardziej wrażliwy, a tu...

Klops. Ciężko było to nazwać bólem, zmartwieniem, rozżaleniem. Nie. Alphonse odczuwał mieszaninę dziwacznej, niezrozumiałej euforii, że stoi na własnych nogach, uczucia, iż gdzieś popełnił błąd i determinacji która ponoć towarzyszyła mu od dawna.
Ponoć.
Fakty, które podawał Mustang nie miały większego znaczenia. Były dla niego tylko bezsensownymi wydarzeniami, których nie musiał pamiętać. Przynajmniej nie w tym momencie. Były inne, znacznie ważniejsze sprawy dla przywrócenia jego brata tutaj... Faktografia była bezsensowna.
Musiał więc dostać się do książek. To one dawały im zawsze wiedzę konieczną do doprowadzenia wszystkich przedsięwzięć do odpowiedniego skutku, a Armia Amestris z pewnością miała tony ksiąg o odpowiedniej tematyce, nawet jeśli wykraczała ona poza prawo.
- ...Al?
To było spore wyzwanie, wiedział, że nie wszystko prawdopodobnie pojmie, ale od razu obiecał sobie pracować. Jak najwięcej, najdłużej i najintensywniej. Jego brat jest tego wart, tylko czy ta praca jest jego warta? Ale wyznaczył sobie cel. W bibliotece powinien znaleźć odpowiedź.
Tak... tylko jak się dostać do biblioteki w jego wieku na dodatek bez żadnych uprawnień? Al nie miał wątpliwości, że jego brat był geniuszem i na pewno go nie przewyższy.
- Al!
Aż podskoczył i wyprostował się sztywno. Przed nim stała blondwłosa dziewczyna o niebieskich oczach i zatroskanej minie.
- W- winry?
Trzasnęła go w twarz. Zamach był chyba nieco za mocny, gdyż chłopak z wrażenia spadł ze swojego krzesła i upadł na ziemię. Podniósł się, spojrzał na niż zdziwiony i spytał:
- Za co?
- Nie słuchałeś. Ponad 5 minut już rozmawiamy o tobie, przywitałam się nawet, a ty nic! Zadufany w sobie jak...
Urwała. Wiedział dlaczego, uśmiechnął się więc dla poprawienia jej humoru i powiedział spokojnie:
- Przepraszam. I dziękuję.

- Stracił 4... 5 lat życia. Stracił brata. Jego dom spalił sam i nawet o tym nie wie. A mimo tego taki beztroski...- Pinako pykała fajkę patrząc na małego, blondwłosego chłopca bawiącego sie radośnie z psem.
- Pewnie coś knuje, to do niego podobne- gdyby to było anime, Winry na czole pojawiła się charakterystyczna żyłka. Jednak jest to jedynie fan fick, stąd też wystąpił jedynie tik nerwowy w postaci drżącej prawej brwi. Dziewczyna odgarnęła włosy i kontynuowała:
- Ale dobrze, że się pozbierał...
- Nie spytasz go o co chodzi?
- I tak mi nie powie- teraz Winry uśmiechała się błogo- zresztą, w końcu się zdradzi.

On tymczasem obmyślał plan. W centrali dowiedział się wystarczająco wiele aby powziąć decyzję nawet mimo awersji Pani do wojskowych. Braciszek to wytrzymał, jemu też się uda.
Większym problemem były książki. Al musiał w końcu powiedzieć Winry i Pinako, ze wyjeżdża do stolicy gdzie będzie się musiał utrzymać z pieniędzy, które brat odkładał ze swojego żołdu. tak... już się bał tej rozmowy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Giname
Mistrz mroku - Władca forum



Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Szczecinek

PostWysłany: Czw 17:09, 21 Lut 2008    Temat postu:

Ciągle wiele błędów. Al jest taki trochę mało prawdopodobny, ale no nie wiem. Ciągle tekst jest za krótki, żeby coś powiedzieć. Staraj się dodawać dłuższe odcinki.
Akcja też rozwija się jakoś ciut za szybo. Zwolnij trochę ;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu    Forum opowiadania Strona Główna -> Teksty niezakończone Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

Bright free theme by spleen stylerbb.net & programosy.pl
Regulamin